Do góry

O szkoleniach z VitaImmun i dalszej diagnozie.

Certyfikaty mauricz

NIC NIE DZIEJĘ SIĘ PRZYPADKIEM

Na początku chciałabym zaznaczyć, iż nie jest to wpis sponsorowany. Dzielę się z Wami moją opinią na temat szkoleń VitaImmun oraz tego co z nich wyniosłam. Celiakia to nie wszystko, co dostałam od Boga w prezencie – piszę tak dlatego, że staram się szukać pozytywnych aspektów choroby. Chociaż nie lubię jej tak nazywać na co dzień, choroba brzmi niefajnie. Wkurza mnie jedynie fakt, że tak często jest bagatelizowana przez lekarzy, a to najpoważniejsza nietolerancja pokarmowa człowieka. O tym jednak za chwilę :).

Od kilku miesięcy męczyły mnie ogromne wzdęcia. Niezręcznie mi o tym pisać, ale chcę żebyście mnie jak najlepiej zrozumieli. Rano budziłam się z płaskim brzuchem, po południu wyglądem przypominał balon. Dosłownie! Wyglądałam jak w piątym miesiącu ciąży. Często towarzyszył temu ból. Wykańczało mnie to również psychicznie. W międzyczasie dopadły mnie objawy przypominające hipoglikemię, miałam też podejrzenie insulinooporności. W dalszym ciągu jestem pod kontrolną diabetologa, jednak wykluczono oba schorzenia. Poziom glukozy raczej mam niski, jednak na pograniczu normy. Muszę pilnować odstępów między posiłkami i nie jeść rzadziej niż co trzy godziny. Później włącza się nerwowość, przyspieszone bicie serca, drżenie rąk itp. To wszystko nałożyło się na siebie i moja chęć do życia nieco zmalała. Na szczęście mając wsparcie rodziny i chłopaka nie mogłam się poddać. Zawsze tłumaczę sobie, że ludzie mają dużo poważniejsze choroby, zagrażające ich życiu.

O MAURICZ.COM I VITAIMMUN

O szkoleniach z Mikroflory jelitowej i nietolerancji pokarmowych dowiedziałam się oczywiście z facebook’a :). W linku znajdziecie, rozpisane w punktach tematy każdego ze szkoleń. Od razu mówię, że są to jedyne szkolenia oferowane przez Mauricz.com, w których brałam udział i nie posiadam opinii na temat pozostałej oferty. Ukończyłam I i II poziom i jestem bardzo zadowolona. Przede wszystkim ogromna dawka wiedzy. Wiele sobie uświadomiłam i cieszę się, że się zdecydowałam. VitaImmun zna się na rzeczy, to jest pewne i co najbardziej mi się podoba, że wiedza, którą się dzielą oparta jest o badania naukowe. Po pierwszym poziomie szkolenia musiałam wszystko potocznie mówiąc przetrawić. Zaczęłam się zastanawiać, czy może faktycznie mam jeszcze inne alergie IgG/IgA zależne. Już wcześniej zastanawiałam się nad wykonaniem badań, jednak ich koszt mnie zawsze do tego zniechęcał. Wiadomo, że tonący brzytwy się chwyta, ale doświadczenie nauczyło mnie, że nie można podejmować decyzji pochopnie. Czasem załamany człowiek, wydałby krocie, żeby tylko znaleźć przyczynę i usłyszeć trafną diagnozę. Po drugim szkoleniu, zdecydowałam się na wykonanie badania mikroflory jelitowej i nietolerancji pokarmowych na 96 produktów w klasie IgA/IgG. Nie pozostało mi nic innego, jak czekać trzy tygodnie na wyniki. Nie będę ukrywać, że był to spory stres.

certyfikaty mauricza i teczka

CO MNIE CZEKA…

Krótko po przejściu na dietę bezglutenową, zrezygnowałam również z laktozy. Podejrzewałam u siebie nietolerancję cukru mlecznego, ponieważ fatalnie czułam się po wypiciu mleka, czy też zjedzeniu serka wiejskiego. Początkowo wprowadziłam do codziennej diety mleko bez laktozy – ciężko było mi całkowicie z niego zrezygnować. Niby czułam się lepiej, ale nie tak jak powinnam. W końcu jedyny nabiał jaki spożywałam to ser żółty, który według moich odczuć mi nie szkodził. Mleko krowie zaczęłam zastępować sojowym, niekiedy ryżowym, ale rzadko. Było okej, jednak do czasu, aż zaczęły się wcześniej wspomniane wzdęcia. Totalny koszmar. Zanim przyszły wyniki, starałam się o nich nie myśleć. Wybrałam się z mamą i siostrą na babski wypad do kina na film „Cuda z nieba”. Nie czytałam wcześniej opisu i nie byłam świadoma na co chorowała główna bohaterka, zaznaczam, że to film na faktach. Oglądałam go z bólem serca…chwilami widziałam w nim siebie. Polecam wszystkim, według mnie to świetny dramat i gra aktorska jest na najwyższym poziomie. Po tym kinowym seansie jeszcze bardziej bałam się wyników. Najpierw przyszło badanie mikroflory, ręce mi się trzęsły, gdy otwierałam kopertę. Dysbioza jelitowa i podwyższone markety stanu zapalnego. W czerwcu mam wizytę lekarską u poleconego gastrologa, a póki co jestem na terapii probiotycznej. Stan zapalny miałam stwierdzony już cztery lata temu, gdy zdiagnozowano celiakię, ale wszystko skupiło się wokół niej i reszta została zbagatelizowana. Jeśli chodzi o wynik „nietolerancji” to w skali 0d 0-6, kazeina, wszystkie produkty mleczne (w tym mleko kozie) i soja w klasie IgG wyszły na 5. Nie spożywając produktów mlecznych, taki wynik świadczy jedynie o bardzo silnej reakcji alergicznej mojego organizmu. Tutaj dieta eliminacyjna została zastosowana od razu. Białko jaja i cukier trzcinowy mam na 3, a żółtko na 2 – dieta rotacyjna.

Nie wiem co jeszcze jest mi pisane, ale tak jak wspomniałam, wszystko zależy od podejścia. Dzięki celiakii wiele się nauczyłam, przez co mogę pomagać innym. Wiem, że na początku diagnozy nigdy nie jest łatwo, ale z tym da się żyć. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będę trafiać do większej liczby osób, udzielając wskazówek.

Ciekawi mnie jak wyglądała Wasza droga do normalnego życia. Czy szybko znaleźliście przyczynę swoich dolegliwości i jeśli macie celiakię, to jakie objawy dawała przed diagnozą? Jeśli macie ochotę podzielić się własnymi doświadczeniami to czekam na komentarze :).